Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/573

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miecz złamany, grot swój rdzawy
I twarz czarną od kurzawy.
Na Dunaju lub na Dnieprze
Już się Turczyn nie rozeprze,
Lecz się pójdzie skryć pokornie,
W drżącym Cydnie i Lykornie.




ODA IV.

Chwała zapowiada Zygmuntowi nieśmiertelność.


Age, praepeti volatu,
Age, fama, scinde nubes.


Lataj, sławo! lataj chyża!
Mgły rozbijaj, płyń od ziemi,
Niech się obłok czarny zniża,
Płyn zefiry skrzydlatemi!
Oto niebo się rozchmurza,
Wytrysnęły ciepłe deszcze,
Leć jak wicher, leć jak burza,
Chyżej jeszcze!

Niech twój polot mgły przebodzie,
Leć za słońcem, sławo skora!
Na zachodzie i na wschodzie,
W krajach ranka i wieczora.
Ku obojej świata osi
Niech cię wiedzie droga kręta,
Niech cię bystry lot unosi,
Chwało święta!

Rozwiń skrzydła święta chwało!
Daj się słyszeć z pod niebiosów,
Zbierz potęgę twoją całą,
Graj i śpiewaj we sto głosów.
Twoje oko, twoje ucho
Wytężone k'światu bacznie;
Niechże piosnka ziemię głuchą
Budzić zacznie.