Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Schylmy głowy przed jego nożyczek wszechmocą;
Nie wdawajmy się w spory, kiedy niema o co.
Z przed twego majestatu każ ustąpić straży,
A słuchaj: Czepielewska kiełbasy nam smaży!
Z twego serca zrzuć pychę wielkowładców hardą:
Lepsza jest od korony kiełbasa z musztardą,
Albo, jak pewien mędrzec historycznie zbadał.
Że Jagiełło kiełbasy z kapustą zajadał;
Musztarda czy kapusta, co będzie ci w guście, —
Idź śladem Jagiellonów, Zygmuncie Auguście!
Bo smutne panowanie, kiedy król nic nie je —
Co powiedzą Tarnowscy, Maciejowscy, Reje?
Co pomyśli Barbara? O, postępuj dzielniej!
Słyszysz? kuchmistrz koronny skwarzy na patelni;
A gdy poda dar Boży, zmiataj go z półmiska,
Jakbyś hufce Tatarów zmiatał z bojowiska
A po dobrem śniadaniu, w blasku twej korony,
Będzie czas barbarzyńskie śpiewać antyfony.
1859. Wilno.


KAMIENNE BOŻYSZCZE.

Starzec z kamienia ciosany,
Długo-brody, straszno-licy,
Siedział przyparty do ściany
W progu pogańskiej bożnicy.
Na jego brodę, na głowę,
Zamróz zawieszał swe igły,
Z brwi zwisły sople lodowe,
Ręce jak trupie zastygły.
Na silnych barkach u dziada
Śnieg złożył ciężar niemały,
Na szacie, co z nóg mu spada,
Fałdziste pręgi bielały.
Młodzi, swawolni duchowie,
W wesołej a pustej chwili,