Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy wrócę jeszcze w kraj nadniemeński?
Siądęż na kupie murogu?

III.
błonie Litwy! cudneż to błonie!

Tu wszystko szczęściem rozmarzy;
Słonko ciepluchne, sianożęć wionie,
Dziatwa klekoce, a tam na stronie
Słychać brząkanie kosarzy.
Słodkoż tu było! — Bóg wie co dalej?
Czy wracać już będzie poco?
Może dąb z gniazdem zamieć obali,
Lub kry wiosenne zgruchocą?!

IV.
Lepiejby swemi czuwać oczyma

W miejscu, gdzie szczęścia tak wiele;
Lecz piersi czują, że idzie zima,
Na żółtej łące już żeru niema,
Za chwilę śnieg ją zaściele!
I ptak — opiekun błoni ojczystej,
Wyprężył dziób swój czerwony,
Podbiegł, rozwinął lot zamaszysty...
Uleciał w auzońskie strony.

1849. Załucze.




SKUTKI.




Kiedy dziewczę wzrok wytęża,
Jakby dostać męża;
Kiedy młodzian stroi postać,
Jakby posag dostać;
Gdy rachuba, potem stuła
Ten związek zasnuła:
Och, poznają po swej klęsce,
Że krzywoprzysięzce!
A gdy sobie nie uwierzą,
Niech spojrzą na dzieci: