Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedna ze sprawców tej nędzy, nie powinna jej się była dziwić.
Rzeczywiście Amelja słowa te wyrzekła bez myśli; pierwszy raz widziała zbliska niedostatek, i nie domyślała się nawet, że zimno jest jednym z objawów jego. Bo chociaż hrabina Horecka słynęła z dobroczynności, choć mówiła wiele o biednych, i dla nich nawet stroiła się i tańczyła; to jednak jak każda rozpieszczona zbytkiem istota, brzydziła się nędzą, która zazwyczaj łączy się z brudem i zaniedbaniem. Nie zaglądała też nigdy do ubogich mieszkań, i z całej Warszawy znała tylko arystokratyczną dzielnicę. W tym wstręcie wychowała córkę, a Amelja wiedziała o nędzarzach tyle prawie a może i mniej cokolwiek, niż o dzikich mieszkańcach Australji. Słyszała ona że Kiljan był biednym, ale słowo to nie miało dla niej wyraźnego znaczenia. Sądziła w prostocie ducha, iż być biednym jestto nie posiadać pałacu w Warszawie, ani pięknej letniej rezydencji w majątku wiejskim, nie mieć ekwipażów, koni, loży pierwszego piętra na włoskiej operze; nie módz przepędzać zimy w Nicei lub Paryżu, latem nie zwiedzać wód Nadreńskich i brzegów Oceanu. A i tak ubóstwo w tem złagodzonem świetle, wydawało jej się strasznem bardzo. Teraz spoglądała na to mieszkanie ukradkiem, bo świat jakiś nowy, straszny i niepojęty dotąd, otwierał się przed jej oczyma. Wychowana w zbytkach, nie pojmowała