Przejdź do zawartości

Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 3.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do kościoła, musiałabym stać na straży przy kuchni...
— Ja jestem za ciepłem weselem — odezwał się Kondelik.
Pepcia potakiwała głową, i ona wolała także ciepłe, a Wejwara, widząc tę nieomylną większość, głosował również za ciepłem.
— Dobrze — rzekła znów pani — teraz zatem poradźcie, gdzie?
Wszyscy milczeli. Wejwara wogóle w takich sprawach nie był specyalistą.
— Wiesz, staruszku, zawsze słyszę, że dobre wesela wyprawia Mieszczańska beseda. Jesteś tam członkiem, płacisz przez dwadzieścia lat, zajrzyj przeto i wypytaj się o wszystko. W domu rzeczywiście za trudno, będzie zawsze ze dwadzieścia osób, gdziebyśmy ich tu wszystkich podzieli? Tam jest wygoda, o nic niema żadnego kłopotu i nic się nie może popsuć, drożej nie będzie...
W zasadzie zgodzono się, że ma być wesele ciepłe, i panu Kondelikowi nakazano, aby się w najbliższych dniach wybrał do Mieszczańskiej besedy, pomówić z restauratorem, zamówić salę, krótko mówiąc, zrobić, co potrzeba.
Mistrz zaraz zaproponował, by mu Wejwara towarzyszył...
Kiedy o 10 ej odchodził narzeczony, rzekła doń szczęśliwa pani Kondelikowa:
— Tak, Franciszku, a teraz przyprowadź pan wszystkie papiery do porządku i dacie na zapowiedzi. Dla Pepci mam już metrykę w domu. W magistra-